A dzisiaj do obejrzenia (dzięki nieocenionej stronie Sediny) przepiękny film z lat 90-tych, promujący Szczecin. Jak wiadomo, materiały promocyjne rzucają trochę światła na to, jakie jest wyobrażenie idealnego miasta – z perspektywy władzy, ale też z perspektywy mieszkańców.  Z roku na rok moje wątpliwości, co do mocy oddziaływania tego typu materiałów rosną. Taka klasyczna foucaltowska perspektywa „władzy patrzenia i sądzenia” jest zbyt prosta, żeby była prawdziwa. Idealny obraz miasta powstaje nie tylko dzięki pocztówkom, folderom, czy filmom wydziałów promocji, nazywanych pieszczotliwie wydziałami propagandy. Wizualność to jedynie część dyskursu.

Ciekawiej jest badać takie obrazy w duchu Žižka: jako reprezentacje tego co realne, a nie wirtualne. Może więc film jak ten nie jest tylko pobożnym życzeniem, prezentacją wirtualnego marzenia, ale raczej realnością Szczecina tamtych lat. Inscenizowane sceny giełdy Zachodniopomorskiej (8:11) pokazują najistotniejsze cechy miasta początku lat 90-tych: inscenizację wielkiego biznesu, udawanie prężnej metropolii portowej, której najważniejszym zasobem jest jednak przemysł rozrywkowym. W początkach ósmej minuty Szczecin jest przedstawiony jako miasto młodych ludzi, przed którymi stoi olbrzymia szansa – i sceny te ilustrowane są obrazkami z restauracji, ujęciami pracy kelnera. To nie jest abstrakcja, to dokument o błyskotliwych karierach gospodarczych (i czasem przestępczych) młodych kelnerów, gastronomików, cinkciarzy, wykidajłów, postaci które zmieniły oblicze szczecińskiej ziemi, tej ziemi. To jest opowieść o prawdziwym obliczu Szczecina z początku lat 90-tych, w którym wielu aktorów odgrywających później istotną rolę w mieście (w polityce, biznesie), skorzystało ze wspaniałych możliwości początku przełomu. Nie przypadkiem więc film kończą sceny z dyskoteki, naszego ważnego produktu eksportowego, ważnego składnika naszej tożsamości, rozpoznawalności w kraju i zagranicą przez takie miejskie ikony jak Sorrento, Bajka, Kaskada, Miami Nice, Imperium (licząc od najstarszych do najświeższych karier), dzięki którym albo kształtowała się miejska kultura muzyczno-uliczna (Sorrento) albo wyrósł dziki szczeciński kapitalizm (pozostałe) i ukształtował się sposób myślenia o robieniu interesów i polityki w tym mieście. Na długie lata