antynorka2Manuel Castells w znanej pracy The City and the Grassroots stwierdza, że ruchy miejskie wyróżnia walka o miasto jako wartość użytkową, (city as a use value), o tożsamość (identity, cultural autonomy and communication) oraz o obywatelskość (teritorially based self-management). Ale czy istnieją ruchy wiejskie? Na czym miałaby polegać „wiejskość” sprzeciwu? Najlepszą odpowiedzią jest to, co dzieje się od 208 dni w Przelewicach (zachodniopomorskie). W dużym skrócie: mieszkańcy miejscowości słynącej z przepięknego ogrodu dendrologicznego i parku wspólnie (!)  z sołtysem i władzami gminy protestują przeciwko planom nielegalnej budowy fermy norek przedsiębiorcy z Danii (tam nie wolno uprawiać tego procederu), który choć nie otrzymał decyzji o warunkach zabudowy i pozwolenia na budowę, to na posiadanej przez siebie działce zaczął wylewać fundamenty i montować klatki dla zwierząt. Mieszkańcy zrobili blokadę, nie dopuścili do wwozu zwierząt. Teraz czekają na zatwierdzenie zmian w planie zagospodarowania przestrzennego i decyzje prokuratury i PIB w sprawie samowoli budowlanej (obie sprawy ciągną się od maja 2013). Pełna historia i dokumentacja znajduje się tutaj, wybrane relacje z pracy tutaj

p2

p1

Źródło: Przelewice.eu

To co wyróżnia ten protest, to jego niespotykana długość, wsparcie mediów, determinacja mieszkańców i umiejętność budowania koalicji (gminę Przelewice wspierają inne, gdzie nie udało się zablokować ferm norek założone przez mieszkańców stowarzyszenie szuka też innych porozumień – protestujacy biorą np. udział w kampaniach i protestach antyfutrzarskich). To już coś więcej niż tradycyjne NIMBY i LULU. Myślenie lokalne i działanie globalne, o którym piszą autorzy Antybezradnika właśnie ma miejsce w Przelewicach: jest tu i sprzeciw wobec mobilnego kapitału kolonizującego społeczności lokalne, sprzeciw wobec ponurej konsumpcji zbudowanej na cierpieniu, której symbolem jest futro, sprzeciw wobec inwestycji kosztem środowiska, niewiara w instytucje demokracji parlamentarnej i sprzeciw wobec złej polityce, bo przez głupią decyzję ministra Gawłowskiego norka zniknęła z rejestru gatunków obcych a pojawiła się w rejestrze gatunków hodowlanych. Czy nie takie same postulaty zgłaszają ruchy miejskie? A jednak widać tu obronę „wiejskich wartości” (nie, nie podejmę się zdefiniowania co to oznacza): autonomii i prawa do decydowania o sobie, samoorganizacji; pojawiły się też elementy lokalnej kultury w proteście – śpiewana była pieśń przeciw norkom na melodię ludową przez lokalny zespół.

przelewice1

Źródło: Przelewice.eu

To co ważne w działalności nowych ruchów wiejskich i miejskich, to uniwersalny charakter ich żądań, globalny wymiar protestu przeciw pomijaniu głosu obywateli, przeciw fasadowej demokracji, przeciw władzy kapitału nad interesem mieszkańców. Oczywiście w mieście – bardziej niż na wsi – ruchy społeczne potrafią skutecznie dzielić, tym bardziej, że część aktywistów nie wydaje się nie dostrzegać jak bardzo różne interesy jak bardzo różnych mieszkańców muszą zostać pogodzone w ramach miejskiej polityki. W Kongresie Ruchów Miejskich (przynajmniej pierwszym, w którym brałem udział jako obserwator) niewiele się mówiło na przykład o opiece przedszkolnej, o potrzebach ludzi starszych, nie wspominano o użytkownikach działek itd. Zarzut elitarności ruchów – zwłaszcza w sferze cyfrowych kompetencji – jest w niektórych przypadkach trafny. Ale wybudzenie obywatelskie jest faktem, może jeszcze nie dokonanym, ale na pewno ten proces już się zaczął. Na pewno w Przelewicach.

A o ruchach wiejskich  do przeczytania w tekście Aleksadry Bilewicz, a także tutaj, tutaj i tutaj